KTO MA M&G NA KONCERT JUSTINA, TO NIECH DA MI ZNAĆ JAK NAJSZYBCIEJ W KOMENTARZU I NIECH ZOSTAWI NAZWĘ TWITTERA. ! BARDZO PROOOSZĘ, A WRĘCZ BŁAGAM ! TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE ! X
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uchyliłam
leniwie powieki, lekko je przecierając. Mocne promienie słońca, wpadające przez
otwarte drzwi balkonu, raziły mnie, więc natychmiast zamknęłam oczy. Tak bardzo
nie chciałam dziś wychodzić z łóżka. Po pierwsze szkoła, a po drugie Bieber.
Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy po tym co stało się wczoraj. Nic to dla mnie
nie znaczyło, ale sama myśl o tym do czego prawie doszło, obrzydzała mnie. Nie
mogę sobie wybaczyć, że uległam wtedy Vannesie i zgodziłam się na ten cholerny
zakład. Nie zaprzątając już sobie głowy, wygramoliłam się z łóżka i wbiegłam do
łazienki. Po skończonym prysznicu, wysuszyłam włosy, wyprostowałam je i
nałożyłam delikatny makijaż. Z racji tego, że była już ponad połowa czerwca
włożyłam na siebie to:
a następnie
zbiegłam na dół.
Chłopak
leżał na kanapie ze słuchawkami w uszach i cicho podśpiewywał słowa piosenek.
Przeszłam szybkim krokiem obok niego, aby przypadkiem nie złapać z nim kontaktu
wzrokowego.. Kiedy znalazłam się w kuchni nalałam sobie szklankę wody i upiłam
z niej łyk. Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Szkło, które jeszcze
przed chwilą trzymałam w ręce, znalazło się na podłodze w drobniutkich
kawałeczkach, a z moich ust wydobył się cichy jęk. Gwałtownie odwróciłam się i
spojrzałam na, jak się okazało, lekko spłoszonego Biebera.
- Sory.. ee.
Ja nie wiedziałem, że tak bardzo się przestraszysz – odezwał się, drapiąc po
karku.
- Ygh !
Daruj sobie – wyrzuciłam zrezygnowana.
- Chciałem
się tylko przywitać –uśmiechnął się, położył rękę na mojej talii i chciał
cmoknąć w usta, ale natychmiast odsunęłam się.
- A przepraszam
cię bardzo, ale co ty robisz ? – spytałam zirytowana.
- No
chciałem się przywitać – powiedział z wyrzutem, a na jego twarzy pojawił się
grymas.
- Przecież
powiedziałam ci ,, CZEŚĆ’’ – odparłam bez uczuć, a on spojrzał na mnie tak
dziwnie.
- Myślałem,
że po wczoraj…
- To źle
myślałeś – warknęłam, przerywając mu.
- No więc to
co wydarzyło się wczoraj.. Co to miało znaczyć ? – spytał podenerwowany.
- Nic.
Zupełnie nic – odpowiedziałam od razu.
- Aha. Extra
– prychnął – Wsiadaj do auta. Za dwadzieścia minut zaczynają nam się lekcje –
dodał jeszcze, kiedy wkurzony wychodził z mojego domu.
Jeszcze tego
mi brakowało.. Obrażony Justin. Nie ma
chyba nic lepszego niż taki początek dnia, już wtedy wiedziałam, że nie będzie on
przyjemny. Pragnęłam tylko jakoś go przeżyć i znaleźć się w moim cieplutkim
łóżku. Westchnęłam ciężko, po czym zamknęłam drzwi na klucz i skierowałam się
do samochodu Szatyna.
Droga
dłużyła mi się niemiłosiernie. Nie wiedziałam czym mam się zająć, dlatego co
chwilę śpiewałam sobie w myślach różne piosenki, patrzyłam przez okno, lub
wystukiwałam palcami znany mi rytm. Nareszcie po 10 minutach znaleźliśmy się na
terenie szkoły. Bieber jak zwykle zaparkował na swoim miejscu. Zadowolona z
tego, że jak na razie nie będę musiała z nim przebywać, rzuciłam się w stronę
drzwi, ale coś było nie tak. Zaczęłam je szarpać i nic.
- Otworzysz
? – spytałam, przewracając oczami.
- Nie – odparł
krótko, a ja gwałtownie przeniosłam na niego wzrok.
- Otwórz to
do cholery ! - warknęłam, ponownie szarpiąc drzwi.
- Kurwa.
Zostaw to. Jeszcze zepsujesz – wrzasnął zirytowany, a ja myślałam, że zaraz mu
coś zrobię… - Nie było by cię stać nawet na sam silnik tego samochodu – dodał,
a we mnie się zagotowało.
- Oh
doprawdy ? – poprawiłam się w fotelu i dumnie wyprostowałam – Ty chyba zapomniałeś
kim jest mój ojciec. Ma 2 razy więcej zer na koncie niż ty – zadrwiłam z niego.
Szatyn obrócił się tak, że siedział przodem do mnie, ale ja nie miałam
najmniejszego zamiaru zmieniać pozycji.
- Dlaczego
chciałaś się ze mną przespać ? – walnął prosto z mostu, a mnie zatkało.
- Nie
chciałam – odparłam, wzruszając przy tym ramionami.
- Ha ha
powiesz mi, że robiłaś to wbrew sobie ? – zadrwił, a ja tylko zacisnęłam
mocniej pięści.
- Dokładnie
tak –odpowiedziałam, patrząc wprost w jego oczy, tak, aby zrozumiał, że wcale
tego nie chciałam. Mięśnie Justina automatycznie napięły się. Wiedziałam, że to
nie wróży nic dobrego, więc najzwyczajniej w świecie postanowiłam stamtąd
spływać – Mogę już iść ? – spytałam.
- Ktoś ci za
to zapłacił tak ? – zaśmiał się z drwiną, ignorując moje wcześniejsze pytanie.
- Za kogo ty
mnie masz ? – warknęłam.
- Szczerze ?
Za zwykłą sukę – powiedział, obserwując każdy mój ruch.
W tym
momencie każdy milimetr mojego ciała wzdrygnął się i był gotowy do bitwy.
Przymrużyłam lekko oczy, pokazując mu, że zrobił bardzo źle, wymawiając to
słowo. Uderzyłam go z całej siły w
policzek, za który natychmiast się złapał.
- Otwórz te
drzwi, bo inaczej zacznę krzyczeć – krzyknęłam zdenerwowana.
- Nie
zrobisz tego – powiedział, a ja uniosłam do góry brwi.
Momentalnie
odwróciłam się w stronę drzwi i zaczęłam wrzeszczeć o pomoc. Nagle poczułam na
moich ustach jego rękę. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, tak, że moje ciało
prawie bezwładnie leżało na jego klatce piersiowej. Chłopak położył dłoń na
moim kolanie, więc natychmiast próbowałam się wydostać z jego uścisku, ale
niestety on go tylko wzmocnił. Swoją ręką zaczął sunąć wzdłuż mojego ciała,
dochodząc aż do ramienia. Zbliżył swoją twarz do mojej, cały czas zakrywając mi
usta. Przejechał powoli i delikatnie swoim nosem po moim policzku, a następnie
zatrzymał się przy mojej szyi, którą po chwili musnął kilka razy. Szatyn nagle
oderwał się ode mnie, tym samym wypuszczając z objęć, i jak gdyby nigdy nic
odblokował drzwi. Odwrócił głowę w przeciwną stronę. Dobrze wiedział, że
przeszywałam go teraz wzrokiem. Po prostu to czułam.. Zdążyłam go już poznać…
Pokręciłam głową, dzięki czemu wróciłam do świata żywych.
- Jesteś
chory – warknęłam i jak najszybciej uciekłam stamtąd. Wysiadłam z auta, po czym
pobiegłam do szkoły, aby uwolnić się od tej dziwnej sytuacji.
Kiedy
znalazłam się na szkolnym korytarzu, odetchnęłam z ulgą i powędrowałam do
szafki, gdzie stali moi przyjaciele.
- Hej –
rzuciłam obojętnie, nawet na nich nie patrząc.
Wyciągnęłam
potrzebne mi książki i chciałam ruszyć na jeszcze nie rozpoczęte lekcje, ale zatrzymała
mnie Rose.
- Wyglądasz
jakbyś zobaczyła ducha – zaśmiała się miło, a ja uśmiechnęłam się lekko w jej
stronę.
- Na pewno
wszystko gra ? – spytał Chris, patrząc na mnie badawczo.
- Tak -
przewróciłam oczami co go rozbawiło.
- No to
dobrze słonko – przytulił mnie i szepnął jeszcze do ucha – I tak mnie nie
oszukasz, wiem, że coś się stało, ale rozumiem, że jak będziesz gotowa to mi
powiesz.
Objęłam go
jeszcze mocniej i cmoknęłam w policzek, przez co usłyszałam jego cichy chichot.
Pożegnałam się z nimi, ponieważ uznali, że nie ma jeszcze sensu iść na zajęcia,
jednak przez mój humor nie miałam ochoty na nic więcej.
Kiedy
doszłam do klasy zajęłam swoje miejsce. Uczniowie, którzy także byli w tym
samym pomieszczeniu, siedzieli na ławkach i zacięcie o czymś dyskutowali. Wtedy
wszedł ON. Chłopak od razu spojrzał w moją stronę, ale ja odwróciłam głowę.
Zajął miejsce obok mnie, gdyż naszą pierwszą lekcją była matematyka, a na tej
lekcji nauczycielka kazała siedzieć nam razem. Cóż, ironia losu ?
Rozglądałam
się po klasie, kiedy poczułam jego niepewny ruch. Chwycił moją rękę i splótł
nasze dłonie, przez co po moim ciele przeszedł dreszcz.. Natychmiast spojrzałam
na niego, ale on od razu odezwał się:
- Chcę tylko
pogadać, a to na wypadek, gdybyś chciała uciec – wyjaśnił. Próbowałam wyrwać
dłoń z jego uścisku, ale to na nic..
- Jeśli mnie
nie puścisz, to na pewno z tobą nie pogadam – warknęłam, a on prawie
natychmiast zabrał rękę.
- W sumie to
ja.. ee.. nie wiem co mam ci powiedzieć – odparł, drapiąc się po karku.
- Chcesz
zrobić ze mnie idiotkę ? – warknęłam.
- Niee. Ja
po prostu chciałem tylko.. Ja.. Chciałem usłyszeć twój głos – otworzyłam
szeroko oczy. Szatyn oparł czoło o swoje ręce i szepnął chyba sam do siebie : -
Boże, co ja gadam ?
Zaśmiałam
się cicho słysząc go..
- Chłopaku
ty się rumienisz – zaśmiałam się słodko i szczerze, łapiąc go za podbródek, tym
samym zmuszając, aby na mnie spojrzał.
- Wcale nie
– spuścił głowę i uśmiechnął się sam do siebie.
Nagle we
mnie coś drgnęło. Nie zachowywał się jak ten JUSTIN BIEBER, tylko jak chłopak,
z którym chciałabym się przyjaźnić.
- Nie
rozumiem. – powiedziałam na głos.
- Czego ? –
zmarszczył brwi.
- Teraz
jesteś całkiem inny.. – wyjaśniłam.
***Oczami Justina***
- To znaczy
? – spojrzałem na nią pytająco, cały czas się uśmiechając.
- No jesteś
miły i całkiem w porządku – odparła zamyślona.
- Chciałem
cię przeprosić.. Za to w samochodzie. Przesadziłem.. Poniosło mnie.. –
wyżaliłem się, a ona tylko przytaknęła i uśmiechnęła się do mnie.
Kiedy
patrzyłem na nią, miałem ochotę ją przytulić, ale po pierwsze w klasie było
kilka osób, a po drugie ona sama by mnie chyba zabiła, więc się powstrzymałem.
- Masz może
ochotę wyjść wieczorem ze mną do kina ? – odezwałem się, a dopiero później
zorientowałem się co właśnie powiedziałem. Danielle lekko się zdziwiła i chyba
nie wiedziała co zrobić, więc szybko dodałem, drapiąc się po karku: - Znaczy,
wiesz to tylko takie zwykłe wyjście jak kumple.
- No sama
nie wiem – odparła nieprzekonana.
- Nie daj
się prosić – zachęciłem ją, ale ona nadal nie wyrażała chęci – Scooter kazał mi
dziś wyjść i pokazać się mediom, pomyślałem, że dotrzymasz mi towarzystwa,
skoro nie powinnaś zostawać wieczorami sama w domu – skłamałem, a ona zmrużyła
oczy, patrząc na mnie badawczo, dlatego próbując ukryć moje kłamstwo,
uśmiechnąłem się szerzej.
- Skoro
tak.. To zgodaa. – odparła niepewnie..
- Serio ? –
od razu się ożywiłem.
- Tak. W
sumie czemu nie ? Będzie fajnie – na te słowa wyszczerzyłem się jak głupi, a
ona tylko cicho zaśmiała się i wyciągnęła zeszyt, gdyż do klasy weszła
nauczycielka.
~*~
Przez całą
lekcje wpatrywałem się w Danielle jak ostatni kretyn. Nie wiem co mi się stało,
po prostu czułem, że przy niej jestem..spokojniejszy i szczęśliwszy ? Tak to
chyba dobre słowa do opisania mojego zachowania kiedy byłem niedaleko niej.
Rozejrzałem
się po klasie, po czym zauważyłem wpatrującego się we mnie Jake’a. Spojrzałem
na niego pytająco, za to on rzucił liścik na moją ławkę. Rozwinąłem papierek i
przejechałem wzrokiem bo bazgrołach:
,, Stary, ogarnij.
Patrzysz na nią jak na jakiś okaz natury. Może byś tak zagadał ? ‘’
Popatrzyłem
na niego przymrużając oczy, następnie złapałem długopis w rękę i odpisałem mu
tylko:
,, Wal się Jake ;>
‘’
Kiedy Brunet
przeczytał moją odpowiedź, wybuchnął śmiechem.
- Jakiś
problem Jake ? – upomniała go nauczycielka.
- Justin
serio mam to zrobić ? – te słowa skierował do mnie, wskazując na zgniecioną
karteczkę, którą trzymał w ręce, po czym znów zaczął się śmiać. Spojrzałem na
niego jak na idiotę, ale w tym samym momencie przypomniałem sobie co mu
odpisałem. Dopiero wtedy skojarzyłem co chłopak miał na myśli, dlatego sam
zacząłem się śmiać.
- Aaaa czyli
to was tak bawi ? – spytała chytro matematyczka, wyrywając liścik z dłoni
Bruneta.
- Niech pani
tego nie czyta – gwałtownie wstałem, na co Danielle lekko wzdrygnęła.
- A to czemu
nie, panie Bieber ? - zagadnęła.
Podbiegłem
do niej i wręcz wyszarpałem papierek z jej ręki, po czym schowałem go za
siebie.
- Ponieważ
to prywatna korespondencja – wymyśliłem na poczekaniu.
Niedługo
mogłem odetchnąć, gdyż Rose i Van, siedzące za mną w ławce wyrwały liścik z
mojej dłoni i przeczytały go. Także wybuchły śmiechem, ale już nie z tego
samego powodu co ja i Jake.
- Jak jej
coś powiecie to wam coś zrobię – szepnąłem w ich stronę, a one puściły mi
oczko.
Na szczęście
zadzwonił dzwonek. Uśmiechnąłem się jeszcze niewinnie w stronę nauczycielki, po
czym złapałem swoje rzeczy i pędem wyszedłem z klasy.
Po
skończonych zajęciach stałem przed szkołą, wypatrując Brunetki. Kiedy
zobaczyłem ją wychodzącą z budynku od razu wzdrygnąłem.
- Danielle –
krzyknąłem.
Dziewczyna
pożegnała się z Van i Rose, całując je w policzek, a na końcu machając, tym
samym zbliżając się do mnie.
- Czekasz na
kogoś ? – zdziwiła się.
- Na ciebie
– uśmiechnąłem się.
- Na mnie ?
- Przecież
nie możesz wracać sama do domu. Już zapomniałaś ? Twój ojciec lub co gorsze
Scooter zabiłby mnie, gdyby się dowiedzieli. – zaśmiałem się – Wsiadaj –
zachęciłem ją, zajmując miejsce kierowcy.
W drodze
powrotnej Danielle była wyjątkowo szczęśliwa. Nie rzuciła ani jednej dogryzki
pod mój adres co bardzo mnie dziwiło. Może wszystko zmieniło się po ostatnich
wydarzeniach ?
- Ooo
uwielbiam tą piosenkę – pisnęła zachwycona, a w radiu rozbrzmiał French Montana
ft. Nicki Minaj – freaks.
Od razu
zaczęła nucić, a ja spuściłem głowę w dół i zaśmiałem się. Zerknąłem na nią
ukradkiem i oniemiałem. Dlaczego ja wcześniej nie zauważyłem jaka jest śliczna.
Jej rysy twarzy były po prostu łagodne i idealne.
- Patrz na
drogę – upomniała mnie.
- Okay, okay
bez nerwów – odparłem.
- Wcale się
nie denerwuję – uśmiechnęła się, co od razu odwzajemniłem.
- Nie
mogłoby być tak zawsze ? – mruknąłem sam do siebie, ale Brunetka to usłyszała.
- Co ? – przeniosła
na mnie wzrok, marszcząc brwi.
- Nieważne.
- Mów Bieber
– zagroziła, tłumiąc w sobie śmiech.
- Nie
rozkazuj mi Walker – odpowiedziałem, szczerząc się.
- Ejejejejej
bez takich – zaprotestowała.
- Chodzi mi
po prostu o to, że nie kłócimy się, nie dogryzamy sobie, jesteśmy wyluzowani,
wygłupiamy się i jest po prostu normalnie. Zachowujemy się jak zwykli kumple –
wyjaśniłem, skupiając się na drodze.
- Taa mnie
też chyba bardziej odpowiada taki układ – przyznała – Chociaż po tym jak nazwałeś mnie
rano to nie jestem taka pewna – powiedziała niby w żartach, ale ja natychmiast
poprawiłem się w fotelu i spoważniałem.
- Wiesz, że
tak nie myślę ? – spojrzałem na nią z powagą – To były tylko emocje.
Przepraszam.
- Spoko. Już
ci wybaczyłam. Nie gadajmy już o tym – uśmiechnęła się miło.
- Swoją
drogą to tak serio. Czemu chciałaś się ze mną przespać ? – wybuchłem śmiechem,
a ona strzeliła się ręką w czoło.
- Jesteś
niemożliwy – przewróciła oczami, chichocząc.
- Przyznaj.
Pragniesz mnie – wypiąłem dumnie klatę, na co ona znowu parsknęła śmiechem.
- Tak. Kiedy
powtórzymy to co wczoraj ? – przysunęła się do mnie i spytała uwodzicielsko.
Położyłem
dłoń na jej kolanie, po czym tłumiąc w sobie śmiech, odpowiedziałem:
- Kiedy
tylko zechcesz księżniczko.
Dziewczyna
wyszczerzyła się, a następnie odezwała się jeszcze:
- Dobra,
koniec tych wygłupów – zabrała moją dłoń, przeniosła ją na kierownicę i
wyszczerzyła się.
Taaak. Dla
tego uśmiechu zdecydowanie warto było znieść te ostatnie, niemiłe wydarzenia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moim zdaniem rozdział do bani, ale w następnym będzie się działo dużo więcej, więc serdecznie zachęcam was do czytania.! :D Rozdział dedykuję Asi Gajewskiej, która bardzo wspiera mnie w pisaniu tego bloooga :D Dziękuję ci ;* I NAJWAŻNIEJSZE ! JEŚLI KTOŚ Z WAS MA M&G TO PROSZĘ O KONTAKT ZE MNĄ. TO DLA MNIE STRASZNIE WAŻNE !!! X Liczę na komentarze :D x
Idiot who lives in my own world.Girl who have normal dream.x
SEE YA ! ;* ^^
SUUUUUUUUUUPER,CZEKAM NA NASTĘPNY! <3
OdpowiedzUsuń@kejti34
czyżby Bieber pękł? :D rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny.! Boję się tylko, że Danielle dopnie swego, czyli się z nim prześpi, a potem będzie taka jak wcześniej. :o Oby nie. Fajnie, że się wreszcie pogodzili. Widzę, że Justin się w niej zakochał, albo zakochuje. ^^ hihihi. Super.! Szkoda tylko, że tak długo trzeba było czekać. :/ Mam nadzieję, że nn dodasz szybciej. :) czekamm. @69_danger
OdpowiedzUsuńahahhaha czy ja mam czuć się fejmys babe ? <3 XD
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny, nawet nie wiesz jak się podekscytowałam czytając, ze wreszcie zachowują się " normalnie " :D
mam nadzieję, że teraz wszystko się ułoży, a jeżeli wspomniałaś o dalszych interesujących wydarzeniach to nie mogę się doczekać kontynuacji ( yhh zresztą jak zawsze ) :))
świetny rozdział!! chyba zarówno jak Justinowi, tak i Danielle zaczęło topnieć serduszko ;3 mam nadzieję, że rozwinie się z tego coś ciekawego ;) modlę się tylko, żeby sie nie okazało, że Danielle jest miła tylko po to, żeby wygrać zakład i "przelecieć" Justina, ale kto wie, kto wie . . . xd nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału; dodawaj szybkooo <3
OdpowiedzUsuńzuzek2 :)
Rozdział Cudownyy *____* Justin <3 jdcnjdncdjncdjcndj Kochamm ten blog ! Czekam na nexta ! :) x
OdpowiedzUsuńRozdział ZAJEBISTY.! ale proszeee dodaj rozdział szybciej niż poprzedni ;)
OdpowiedzUsuńDanger12345678
kiedy następny *O* ? @Z ;>
OdpowiedzUsuńno w końcu są dla siebie mili
OdpowiedzUsuńBiebs <3 wow w końcu! czekałam tylko na to :D
życzę weny!
a pro po można by było coś zrobić z tym kodem captcha? bo jest strasznie denerwujący -.-
Następny powinien się pojawić najpóźniej w przyszłą nd ;) Czyli najpóźniej za jakiś tydzień. :D Emilia przykro mi ale z kodem captcha nie da się nic zrobić ;/ xx LoveYa x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział nie sądziłam że tak szybko się przełamią ;p. Mam nadzieje że niedługo pojawi się kolejny (w sumie to i tak będę czekała nawet miesiąc). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdziś niedziela... będzie nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blog
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blog Award. Więcej informacji na moim blogu hellobieber.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńA dla mnie to gdzie dedyk? -.- dzięki wielkie -.-
OdpowiedzUsuńaa no i rozdział całkiem, całkiem sąsiadzik ;***