wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 5 - She say she love my lolly. She wanna make it pop. She say she love to party, girl, I love your body. Why you on the table? Cause you know I'm watching.Club about to close, come up out them clothes. I'm about to give you what you asking for..



- Proszę – podałam wysokiemu Brunetowi kubek z ciepłą herbatą.
- Dziękuję. Opowiadaj co tam u ciebie. – zasugerował, poprawiając się na fotelu.
- Lepiej ty mi wujku powiedz skąd się tu wziąłeś ? Ostatnio widziałam cię jakieś cztery czy pięć lat temu, zanim wyjechałeś – oświadczyłam, upijając łyk ciepłego napoju.
- Ejejejje młoda damo. Już chyba rozmawialiśmy na ten temat. Nie mów do mnie wujku, czuję się wtedy dziwnie i w dodatku staro – zrobił smutną minkę – Po prostu Scooter – dodał, uśmiechając się, a ja przewróciłam oczami.
- Ja też czuję się dziwnie, kiedy muszę mówić do ciebie po imieniu. W końcu jesteś moim wujkiem – wyszczerzyłam się, a on spojrzał na mnie groźnie.
- Widzę, że charakterek ci się nie zmienił – wystawił do mnie język, na co ja zgromiłam go wzrokiem.
Żeby przybliżyć wam trochę moją sytuację, to Scooter jest przyszywanym bratem mojego taty. Całe dzieciństwo spędziłam z nim. Czasem wydawało mi się nawet, że jestem z nim bardziej zżyta, niż z własnym ojcem. Braun został kiedyś menagerem gwiazd.. Wszyscy cieszyli się z jego sukcesu, cała rodzina, przyjaciele i ogólnie najbliżsi do momentu. Pewnego dnia, kiedy wraz z rodzicami oglądałam telewizję, przyszedł do nas Scooter. Miałam wtedy jakieś 12 lat. Oznajmił, że wyjeżdża, gdyż podpisał kontrakt z pewnym, młodym, utalentowanym chłopakiem. Moje serce posypało się na miliony kawałków. Bałam się, że przez to go stracę i nie myliłam się. Dopiero po pięciu latach miałam okazję zobaczyć go powtórnie.
- Danielle, ktoś dzwoni do drzwi – z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos wujka.
- Proszę – krzyknęłam.
Po chwili do salonu wszedł Bieber. Popatrzył na nas, a następnie oniemiał. Nie wiedziałam o co chodzi .
- Scooter – krzyknął uradowany Szatyn.
Braun natychmiast podniósł się z fotela i podbiegł do chłopaka, tym samym witając się z nim męskim uściskiem. W tym momencie moje serce pękło po raz drugi. Po moim policzku spłynęła samotna łza, którą szybko otarłam. Scooter nie ucieszył się tak bardzo nawet na mój widok..
- Wy się znacie ? – spytałam zmieszana.. Działo się ze mną coś złego. Czułam ból, zdradę jak i smutek i zdenerwowanie.
- No przecież Scooter to mój menager – wyszczerzył się Bieber, patrząc na dumnego Bruneta.
- Że co ?! – warknęłam.
- Ej Danielle co jest ? – spytał troskliwie mój wujek.
- Zostawiłeś mnie na pięć cholernych lat dlatego, że musiałeś promować tego kretyna ?! – wrzasnęłam.
- Ej mała. To moja praca – odezwał się i podniósł ręce w geście niewinności.
- A na ile zostajesz ? – spytałam go podejrzliwie, domyślając się odpowiedzi i tym samym zmieniając temat.
- No tak w sumie to za 3 godziny mam samolot – odparł niepewnie, drapiąc się po głowie.
- Wiedziałam – prychnęłam zdenerwowana, po czym splotłam ręce na piersi i przewróciłam oczami.
- Dziewczyno, nie rób scen z byle gówna – warknął Bieber..
- Uhuhuhuh, a gdzie twoje święte nastawienie do kłótni, co ? Jeszcze pare godzin temu błagałeś, abyśmy się pogodzili – zadrwiłam z niego – Poza tym nie wpieprzaj się do nie swoich spraw i wyjdź z mojego domu – krzyknęłam w jego stronę.
- Dzieciaki, uspokójcie się ! Siadać na kanapę, już ! – wrzasnął Braun, na co aż lekko wzdrygnęłam się.
Zrobiliśmy to co rozkazał, a następnie spojrzeliśmy na niego, lekko wystraszeni.
- Po waszej jakże miłej wymianie zdań, wnioskuję, że się znacie, a więc krótko i dorzeczy. Danielle – zwrócił się do mnie – Od tej pory słuchasz się Justina. To zalecenie Twojego Ojca. Podobno wpadł w jakieś kłopoty, przez co ty też jesteś teraz w lekkim niebezpieczeństwie.
- Zaraz, zaraz jakie kłopoty ? – spytałam zaniepokojona.
- Nie mogę ci powie..
- Do cholery ! Tu chodzi o mojego ojca ! – przerwałam mu wrzeszcząc.
- Nie zawsze wszystko musisz wiedzieć.. Teraz najważniejsze jest tylko i wyłącznie twoje bezpieczeństwo – wyjaśnił, a ja przewróciłam oczami.
- Scooter. I ty myślisz, że ja się będę słuchać jego ? – spojrzałam z obrzydzeniem na Biebera.
- Ależ oczywiście, że tak. O każde chociażby najmniejsze wyjście do kina, koleżanki czy klubu masz pytać o zgodę Justina – spojrzał na mnie karcąco, a ja otworzyłam szeroko oczy.
- Ty chyba zwariowałeś ?! – zaśmiałam się kpiąco.
- Nie zwariowałem. Jeśli nie będziesz stosować się do tych zasad, to wracasz do Polski, do ojca – oznajmił, a ja nie dowierzałam.
- Ja dobrze słyszę ? Ty mnie szantażujesz ? – podniosłam się gwałtownie.
- Danielle, przestań, nie odbieraj tego tak. Tutaj liczy się tylko twoje bezpieczeństwo – odparł, patrząc na mnie uważnie.
- Ej Scooter, ale to chyba nie jest dobry pomysł. Poza tym nawet nie spytałeś mnie o zdanie. Nie będę jej niańczył – odezwał się lekko zbity z tropu Szatyn.
- Zamknij się – krzyknęłam w stronę Biebera, który zaraz przewrócił oczami.
- Młoda damo.. – zaczął Braun, ale natychmiast mu przerwałam.
- Skończ ! – wrzasnęłam do wujka – Kiedy otworzyłam drzwi i zobaczyłam cię przed nimi, myślałam, że to będą najlepsze dni w ostatnim czasie. Myślałam, że wszystko się polepszy, ale niestety pomyliłam się. Ty wszystko pogorszyłeś – dokończyłam, krzycząc, po czym pobiegłam na górę.
***Oczami Justina***

- Może powinieneś pójść z nią porozmawiać ? – zasugerowałem, siedząc wraz ze Scooterem na kanapie.
- Niech lepiej wszystko sobie poukłada sama – odparł, patrząc w podłogę.
- A tak przy okazji.. To całe słuchanie się mnie i w ogóle, to kolejny kawał z twojej strony, nie ? – spytałem uśmiechając się.
- Nie – warknął, a z mojej twarzy natychmiast zszedł uśmiech i wkradł się grymas.
- Czyli ja serio mam ją niańczyć ? – spytałem kpiąco.
- Nawet nie próbuj mnie denerwować – Braun lekko podniósł głos.
- To może chociaż mi wyjaśnisz, dlaczego mam to robić ?
- Słuchaj Justin.. Jej ojciec wpakował się w małe bagno. W każdej chwili może ktoś po nią przyjść.. Ktoś kto na pewno nie będzie chciał tylko sobie pogadać, rozumiesz ? Najlepiej zrobisz, jeśli noce spędzać będziesz tutaj. Nie wypuszczaj jej nigdzie po zmroku i najlepiej żadnych imprez, okay ? – wytłumaczył.
- Nadal nie spytałeś mnie o zdanie, no ale dobra niech ci będzie – odparłem.
- A i jeszcze jedno. Dbaj o nią, bo jeśli jej ojciec zobaczy u niej chociażby małe zadrapanie, to będziesz miał kłopoty. A no i  gdyby Danielle chociaż raz cię nie posłuchała, natychmiast dzwoń do mnie lub do jej ojca – przysunął mi wizytówkę taty Brunetki.
- W takim razie, coś czuję, że będę miał duży rachunek za telefon – odezwałem się.
- Czemu tak sądzisz ? – spytał zdziwiony.
- Ona mnie nie lubi. Zrobi wszystko, aby zrobić mi na złość – wyjaśniłem, a on przewrócił oczami.
- Poradzisz sobie Justin – uśmiechnął się mile – A teraz muszę już iść. Jest już 22, a za 2 godziny mam samolot – dokończył, żegnając się ze mną, po czym wyszedł.
Zamknąłem za nim drzwi, a następnie odwróciłem się, wypuszczając głośno powietrze z ust. Nie wiedząc, co mam robić, poszedłem na górę, sprawdzić czy wszystko w porządku.
~*~
Uchyliłem delikatnie drzwi do pokoju dziewczyny i wsunąłem się w głąb pomieszczenia. Leżała skulona na łóżku, do którego natychmiast podszedłem. Ukucnąłem obok i szepnąłem:
- Danielle..
Brunetka otworzyła oczy i spojrzała na mnie wzrokiem, przepełnionym smutkiem, gniewem i nienawiścią, dlatego od razu popatrzyłem w dół.
- Dlaczego nadal jesteś w moim domu ?! – warknęła, nie zmieniając swojej pozycji.
- Scooter kazał mi u ciebie nocować – odparłem, patrząc w jej oczy.
- Extra – mruknęła – Mogę iść wziąć prysznic? – spytała zirytowana.
- Yy.. pewnie – odparłem – czemu zadajesz mi takie pytanie ?
- Przecież teraz muszę dostać od ciebie zgodę.. A może zabronisz mi oddychać ? – warknęła zdenerwowana, gwałtownie wstając, dlatego ja także szybko się podniosłem.
- Jezu, dobrze wiesz, że mi też to nie jest na rękę – tłumaczyłem się.
- To w takim razie idź do domu ! Nie bój się, nie powiem Scooterowi, że zostawiłeś mnie tu samą – krzyknęła, zabierając jakieś ciuchy, po czym weszła do łazienki.
- Idiota – warknąłem sam do siebie, waląc głową w ścianę.

***Oczami Danielle***

Kiedy skończyłam brać prysznic, usłyszałam, że z mojego pokoju dobiega pewien dźwięk. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to moja komórka. Szybko owinęłam się ręcznikiem i pobiegłam do szafki nocnej.
- Halo ? – odebrałam.
- Hej
- No hej Van – przywitałam się, przekręcając klucz w drzwiach mojego pokoju na wypadek, gdyby Bieber chciał tu nagle wparować.
- Dzwonię spytać o nasz zakład – powiedziała.
- Co masz na myśli ? – zmarszczyłam brwi.
- No nie wiem czy mam już zacząć rozkochiwać w sobie Jake’a – zaśmiała się słodko, a ja przewróciłam oczami.
- Jesteś okrutna – stwierdziłam i także zaśmiałam się lekko.
- No to jak ? – dopytywała, a ja wtedy wpadłam na genialny pomysł.
- Wiesz, jak na razie wstrzymaj się. Może dziś uda mi się coś zdziałać – uśmiechnęłam się, mówiąc to. – Pa – rzuciłam jeszcze, po czym nie czekając na nic, rozłączyłam się. Wbiegłam do łazienki i zaczęłam suszyć włosy.. W końcu zapowiada się ciekawa noc..

***Oczami Justina***

Ponownie naciągnąłem na siebie koc i ziewnąłem.. Przymknąłem powieki i próbowałem zasnąć, niestety utrudniała mi to niewygodna kanapa.
- Justin ! – usłyszałem wołanie Danielle.
Przewróciłem oczami, gdyż lekko mnie rozbudziła.
- Co ?! – odkrzyknąłem.
- Mógłbyś tu na chwilę przyjść ?
Bez słowa wstałem niechętnie i przeciągnąłem się. Skierowałem się w stronę schodów, dzięki którym zaraz byłem na górze.
- Co chcesz ? – spytałem zirytowany i dopiero wtedy na nią popatrzyłem.
Oblizałem usta, widząc jej strój. Miała na sobie krótką, satynową piżamę i subtelny makijaż, zaś na ramiona opadały jej ciemne włosy.
- Ekhm. To znaczy.. Coś się stało Danielle ? – natychmiast poprawiłem się, w końcu dla takiej dziewczyny nie można być niemiłym.
- Nie czujesz się samotnie tam na dole ? – spytała zalotnie, co totalnie zbiło mnie z tropu.
- Yyy.. No może trochę, ale o co chodzi ? – nie wiedziałem do czego zmierza.
- No, a nie chciałbyś byś przypadkiem tu ze mną zostać ?
- A co ty w szachy chcesz grać ? – zadrwiłem z niej, ale natychmiast opanowałem się, kiedy dziewczyna położyła rękę na moim karku. Gwałtownie przyciągnęła mnie bliżej siebie.
- Miałam na myśli coś bardziej przyjemnego – wymruczała do mojego ucha, przez co moje kolana od razu się ugięły.
Danielle cicho zaśmiała się, a ja patrzyłem na nią totalnie zdezorientowany. Brunetka wplotła rękę w moje włosy i spojrzała tak jakby kpiąco, ale jednocześnie zalotnie w moje oczy, i lekko musnęła moje usta. Nie mogłem się pohamować, dlatego nie czekając na nic więcej, przejąłem inicjatywę. Wpiłem się jeszcze bardziej w jej wargi i zacząłem kierować się do przodu, tym samym zmuszając Danielle do cofania się. Kiedy natchnęła się na łóżko, pchnąłem ją jeszcze mocniej, dzięki czemu opadliśmy na nie. Brunetka szybkim ruchem sprawiła, że to teraz ona siedziała na mnie. Oderwała się ode mnie i sunąc nosem po moim policzku, zjechała na szyję, którą zaczęła obdarowywać mokrymi pocałunkami. Cicho jęknąłem, czując narastające podniecenie… Właśnie miałem wsunąć ręce pod jej bluzkę, kiedy coś mnie powstrzymało. Odepchnąłem lekko od siebie dziewczynę, która najwidoczniej zdziwiła się.
- Danielle co my robimy ? – spytałem, patrząc w jej oczy, ciężko dysząc.
- Justin… Spędzamy miło czas – zamruczała i zbliżyła się do mnie.
- Przestań – ponownie ją odepchnąłem – Nienawidzimy się, a nagle wylądujemy razem w łóżku ? – spytałem lekko zirytowany.
- Skarbie rozluźnij się – szepnęła, próbując coś zdziałać.
- Lepiej pójdę na dół. Dobranoc Danielle – powiedziałem, po czym cmoknąłem ją szybko w usta i zbiegłem do kuchni. Napiłem się trochę wody, mając nadzieję, że chociaż ona pomoże mi trochę ochłonąć... 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział napisałam już tydzień temu, ale nie dodałam, gdyż miałam dużo nauki :( Przepraaaszam :D Mam akurat wenę, więc następny rozdział pojawi się jak będzie 34 KOMENTARZY!! :D Jeśli macie jakieś pytania, albo coś to piszcie do mnie na Twittera: @klaudia3240, albo pytajcie w komentarzach :D  


Idiot who lives in my own world.
Girl who have normal dream .x


SEE YA ! ;* ^^

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 4 - Why can I choose between the two? One of the nights i’ll run right now. I wish she could see, how good this can be. I hope she waits a little bit longer .x



PRZECZYTAJCIE INFORMACJE POD ROZDZIAŁEM ! BARDZO WAŻNE ! x

Otworzyłam leniwie oczy i uderzyłam ręką w dzwoniący budzik.  Jak co rano trzeba było przezwyciężyć swoją miłość do spania, leniuchowania.. Podparłam się na łokciach i rozglądnęłam po pokoju. Do pomieszczenia wpadały ciepłe promienie słońca.  Wygramoliłam się spod cieplutkiej kołdry i podbiegłam do kalendarza, skreślając markerem jedną z dat. Tak, dziś był pierwszy czerwca, a co to oznacza ? Za około trzy tygodnie rozpoczną się moje upragnione wakacje, na które czekam już od paru miesięcy. To najlepszy czas w całym roku. Słońce, plaża, woda, odpoczywanie, zero szkoły, spędzanie całych dni z przyjaciółmi – tak zdecydowanie to lubiłam.
Zbiegłam już gotowa na dół, zabierając ze sobą plecak, po czym wyszłam z domu.

~*~

Dochodziłam właśnie do szkoły, kiedy z nieba gwałtownie rzuciły się lekkie krople deszczu. Czym prędzej wsunęłam się do budynku, podchodząc do swojej szafki i zabierając potrzebne książki. Nagle poczułam delikatne szarpnięcie.
- O hej Van – uśmiechnęłam się w jej stronę, a w tym momencie znaleźli się pozostali.
- Zemszczę się – syknął mi w twarz Bieber, a ja spojrzałam na niego zdezorientowania, podobnie jak moi przyjaciele.
- Nie bardzo wiem o co ci chodzi .. – stwierdziłam zdziwiona.
- Nie wiesz ? Spławiłaś mi wczoraj w klubie taką laskę ! – gestykulował, a ja przewróciłam oczami. Myślałam, że zrobiłam coś bardziej poważniejszego, a on wyjeżdża z czymś takim.
- To ty najpierw spławiłeś mi przystojnego kelnera –odpowiedziałam grzecznie, a reszta naszej paczki przyglądała się naszej wymianie zdań.
- On jest od roznoszenia drinków, więc wcale go nie spławiłem, tylko dałem delikatnie do zrozumienia, że ma spadać – tłumaczył się.
- A to nie to samo ? – uniosłam brwi.
- Nie. A to była taka laska, że nigdy ci tego nie zapomnę – jęczał.
- Daj spokój Justin – odezwał się Jake – Powinieneś jej jeszcze dziękować, a nie mieć pretensje – dokończył.
- Ciekawe za co – prychnął.
- Za dostarczenie do sypialni. Byłeś tak zalany, że pewnie nawet byś pod swoje drzwi nie trafił – wytłumaczyła Vanessa.
- Ona-była-w-moim-domu ?! – wysyczał, zaciskając zęby.
- Tak, masz z tym jakiś problem ? – spytałam, zadowolona z siebie, wiedząc, że mam nad nim przewagę. I znowu sukces.
- Tak mam i to duży.
- Z tego co pamiętam to jakoś za bardzo mnie nie wyganiałeś. Można w sumie powiedzieć, że nawet chciałeś, abym została – powiedziałam, patrząc w przestrzeń i udając zamyślenie.
- hahahahahahha – usłyszałam śmiechy przyjaciół, którzy nie mogli się opanować.
- Uważaj, bo ci uwierzę – rzekł trochę zbity z tropu.
- Mam cię zademonstrować ? – spytałam, unosząc brwi, a on wykonał gest, tym samym zgadzając się na moją propozycję.
Usiadłam wygodnie na ławce, a Van, Rose, Jake, Chris i Bieber obserwowali mnie.
Spojrzałam tępo w przestrzeń, a następnie wyszczerzyłam się słodko, niczym idotka, po czym odezwałam się.
- Przytulisz mnie ? – na mojej twarzy nadal widniał uroczy uśmiech.
Przeniosłam wzrok na resztę, tym samym kończąc naśladować Biebera. Wszyscy chichotali, oczywiście oprócz Szatyna, któremu najwyraźniej zrobiło się trochę głupio.
- Na pewno tak idiotycznie się nie uśmiechałem – powiedział z wyrzutem.
- No nie w ogóle.
- Zamknij się – warknął, a ja pozdrowiłam go środkowym palcem.
Odwróciłam się do dziewczyn i zaczęłam z nimi dyskutować, o moim konkursie tańca w hip hopie. Tak, dobrze słyszeliście. Mam zamiar wziąć się w końcu do pracy i spróbować swoich sił.. Jak na razie to tylko wstępne przemyślenia, no ale zobaczymy, co przyniesie czas.
- Kogo my tu mamy ? Popularną Danielle..- usłyszałam za sobą czyjś głos, skierowany do mnie, więc natychmiast odwróciłam się.
- Taa. I niepopularną Jasmine – odgryzłam się mojemu największemu wrogowi. Ta dziewczyna była totalnym plastikiem, do tego nie miała nic w tej swojej główce, poza tym to ona zaczęła wojnę. Nie lubię takich jak ona.
- Na pewno popularniejszą od ciebie – odgryzła się.
- Widzę, że komuś zaostrzyła się riposta – zaśmiałaś się z drwiną, a reszta przyglądała się nam. Prychnęłam jeszcze i ruszyłam w stronę klasy. Niestety Villegas, nie odpuszczała. Chcąc mnie zatrzymać, krzyknęła:
- Suka !
Słysząc te słowa, gwałtownie odwróciłam się i podeszłam do niej ponownie.
- Co ty powiedziałaś ? – syknęłam.
- Och.. Czyżbym cię uraziła ? – spytała kpiąco.
- Daruj sobie Jasmine. Nie będę tracić na ciebie czasu – odpowiedziałam ze zdenerwowaniem i chciałam odejść, ale ona znów odezwała się.
- No dalej Danielle.. Nie nawrzucasz mi ? Jesteś, aż tak słaba ? Myślałam, że masz jakiś poziom.
- Wiesz co ?! – wrzasnęłam, a wokół nas zrobiło się duże kółko. Wszyscy obserwowali całą tę scenę na czele z moimi przyjaciółmi – Wali mnie co myślisz ! Nie istniejesz dla mnie. Jesteś zwykłą szmatą, na którą nie warto nawet zwracać uwagi.
- Dan, daj sobie z nią spokój. Nie warto – usłyszałam za sobą głos Jake’a.
Wtedy zadzwonił dzwonek, więc moja paczka, prócz Biebera, rozeszła się do klas. Wokół nadal stał tłum uczniów, którzy najprawdopodobniej woleli pooglądać tą scenę, niż siedzieć na zajęciach.
- Ty zakłamana suko – krzyknęła Villegas, która była już rozwścieczona do granic możliwości – Myślisz, że jak kolegujesz się ze sławnym Bieberem to ci wszystko wolno ?! Nie ma tu dla ciebie miejsca !
- Sory, ja przynajmniej mam znajomych, a nie jakieś dwie puste lalki, które spełniają moje zachcianki – prychnęłam.
- Odpierdol się od moich przyjaciółek – krzyknęła, przez co ,,przedstawienie’’ robiło się jeszcze bardziej ciekawe. Inni zaczęli nas obserwować z większym zainteresowaniem.
- Ooooh.. Czyżbym nadepnęła na twoje biedne, maleńkie, pokaleczone ego ? – spytałam z drwiną.
W tym momencie dziewczyna zrobiła coś, czego się nie spodziewałam…
Przyłożyłam rękę do czerwonego policzka, po czym spojrzałam na nią z wściekłością. Nie byłam jej dłużna. Odpłaciłam jej tym samym, przez co zaczęłyśmy się szarpać. Po chwili rozpoczęła się prawdziwa walka, dlatego inni zaczęli nas od siebie odciągać. Poczułam, że czyjeś ręce obejmują moją talię. Wyrywałam się, ale ten ktoś był silniejszy. W końcu uspokoiłyśmy, a ja spostrzegłam, że osobą, która powstrzymała mnie przed zabiciem Jasmine, był Bieber.
- Tylko na tyle cię stać ?! – wrzasnęła, ciężko dysząc.
- Pieprz się – syknęłam i skręciłam w pusty korytarz.
Wszyscy uczniowie rozeszli się do klas, a ja wkurzona szłam przed siebie. Wybuchłam płaczem. Nie byłam w stanie już dusić w sobie tych wszystkich emocji. Ten pieprzony zakład, który na pewno przegram, Jasmine, rodzice, nie interesujący się mną. Nie radziłam sobie z tym. Pierwszy raz miałam chwilę słabości. W końcu zatrzymałam się przy swojej szafce. Otworzyłam ją, a następnie, nawet nic z niej nie wyciągając, zamknęłam, głośno trzaskając. Zdenerwowana kopnęłam nogą w szafki innych uczniów.
- Jezu. Danielle tu jesteś – zobaczyłam Biebera, który już po chwili stał przede mną.
- Idź stąd – odwróciłam się. Nie mogłam pozwolić, aby zobaczył jak bardzo jestem słaba. Nikt nie mógł.
- Przestań zgrywać tą cholerną twardzielkę ! Nie jesteś nią.. Jesteś zwykłą dziewczyną, która też ma uczucia. Jasmine nie jest tego warta – odparł i szybko zaczął ocierać moje policzki z łez, ale ja natychmiast  go odepchnęłam.
- Odwal się ode mnie ! Myślisz, że przejmowałabym się taką idotką jak Jasmine ?! – krzyczałam.
- Więc o co chodzi ?
- Nie słyszysz co do ciebie mówię ? Zostaw mnie w spokoju, i tak oberwało mi się jeszcze za ciebie ! – warknęłam.
- Nie przejmuj się nią – powiedział, patrząc na mnie.
- Nie przejmuję się nią ! – wrzasnęłam zdenerwowana, jak i zirytowana.
- To czemu płaczesz ? – Bieber także podniósł głoś. Był wściekły chyba o to, że nie wiedział co się dzieję.
- Nie twój zasrany interes – syknęłam, po czym wybiegłam ze szkoły.

~*~

Rzuciłam swój plecak na podłogę, kiedy tylko weszłam do domu. Udałam się do swojego pokoju. Założyłam na siebie ubrania


a do torby wrzuciłam tylko butelkę wody, kluczę i ciuchy na przebranie, po czym wybiegłam z domu. 

~*~

Przyłożyłam rękę na klamkę, a następnie już ostatni raz rozglądnęłam się czy nikogo nie ma. Kiedy spostrzegłam, że teren jest czysty, pchnęłam drzwi, które się uchyliły. Wsunęłam się do pomieszczenia :


i odłożyłam swoje rzeczy na podłogę.
Puściłam muzykę i dotknęłam swojej klatki piersiowej, która co raz szybciej unosiła się. Zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Taniec – to on dawał mi siłę do walki. Kiedy to robię czuję się wolna i swobodna, czuję, że mogę zrobić wszystko, nawet jeśli na drodze pojawią się przeszkody. To w muzyce zawsze mogłam wyrazić prawdziwą siebie. Odgrywa ona w moim życiu bardzo dużo rolę. Śpiew i taniec to jedne z moich pasji, które nawet w chwili załamania, potrafią podnieść mnie  na duchu i zanieść na sam szczyt. Po prostu robię to co kocham. Zauważyłam, że muzyka, wypływająca z głośników ucichła.
- Hej – usłyszałam.
- Co do cholery .. Śledzisz mnie ?! – warknęłam w stronę smutnego Biebera.
- Vanessa powiedziała, że może znajdę cię tutaj – wyjaśnił.
- Czego ty ode mnie chcesz ? – spytałam zdenerwowana.
- Pogadać.. I tak przy okazji to niewiarygodnie tańczysz – spojrzał na mnie nieśmiało.
- Zaraz, o co tutaj chodzi? Dlaczego jesteś miły ?
- Bo zrozumiałem, że to nie ma sensu – odezwał się, spuszczając wzrok.
- Ale co ? – trochę nie wiedziałam co ma na myśli.
- Po prostu.. Kiedy widziałem dziś tą akcję z Jasmine, przestraszyłem się. Coś we mnie pękło – tłumaczył, a ja obserwowałam go uważnie, tym samym sprawdzając, czy mówi to wszystko szczerze.
- Czego się przestraszyłeś ? – spytałam, podchodząc do niego.
- Bałem się, że my wyglądamy tak samo kiedy się sprzeczamy. Wtedy zrozumiałem, że to co robimy jest chore. W dodatku, kiedy to wszystko do mnie doszło, zacząłem – tu się zająknął – zacząłem się o ciebie bać. Bałem się, że Jasmine ci coś zrobić. Chciałem cię tylko stamtąd zabrać, przytulić i wiedzieć, że już nic ci nie grozi – wyznał, a mnie po prostu zatkało. Czyżby wygranie zakładu miała w kieszeni ? Ugh, zaraz, dziewczyno ogarnij się. Chłopak mówi, że żałuję, a ty myślisz tylko o głupotach.
- Co ty chrzanisz ? – spytałam zdezorientowana.
- Zakopmy topór wojenny. Jeśli nie chcesz tego zrobić dla mnie ani dla siebie, to zrób to dla naszych wspólnych przyjaciół – zasugerował z nadzieją.
- I mówisz to wszystko szczerze ? – spytałam podejrzliwie.
- Tak – odparł stanowczo.
- Jesteś pewny ? – dopytywałam.
- Oczywiście.
- To dlaczego twój kolega nas kameruje ? – uniosłam brwi, wskazując na stojącego w drzwiach i trzymającego w rękach kamerę Matta.
- Ale ja nie wiem co on tu robi – Bieber od razu spanikowany, tłumaczył się.
- Nie wiesz ? To ja ci powiem. Chciałeś po prostu udowodnić, że umiesz udobruchać każdą laskę.. Fajnie by było później naśmiewać się z tego nagrania, które pewnie w ciągu najbliższych godzin rozniosło by się po całej szkole – krzyknęłam, zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam na zewnątrz. Bieber zrobił to samo, biegnąc za mną.
- Danielle, ale ja serio nie wiem skąd on się tu wziął. Wiem, że kilka razy nawaliłem, ale ja nie chcę się z tobą kłócić. Nie chcę, żeby nasze relacje wyglądały tak jak twoje i Jasmine – tłumaczył.
- Idź sobie !! – krzyknęłam wściekła, idąc dalej.
Chłopak nagle chwycił mnie za nadgarstki, chcąc mnie zatrzymać.
- Musisz mi uwierzyć ! – powiedział zrozpaczony.
- Niby czemu ? Bo jesteś gwiazdą ? Wielkie mi halo – zadrwiłam z niego.
- Czy ty się w ogóle słyszysz ? – wybuchł. Wiedziałam, że ta jego słodkość w końcu mu się znudzi – Myślisz, że traciłbym swój czas, żeby robić sobie z kogoś jaja ?
- Tak, właśnie tak myślę – odparłam.
- No więc dla twojej wiadomości nie staram się tak bardzo, kiedy nie zależy mi na jakiejś osobie… I tak przy okazji. Dziękuję ci Danielle, że masz o mnie takie zdanie – powiedział i chciał odejść, ale zatrzymały go fanki.
Nie zwracając już uwagi na nic, po prostu ruszyłam przed siebie. Była godzina 20. Szłam oświetlonymi ulicami LA, a wiatr muskał moje policzki i rozwiewał pojedyncze kosmyki włosów. Zamknęłam oczy i rozmyślałam o wszystkim. O swoim życiu, przyszłości, przyjaciołach i rodzinie. Poczułam wibracje w kieszeni, dlatego sięgnęłam do niej i wyciągnęłam z niej swój biały Iphone.

,, Mam nadzieję, że jesteś w domu, a jeśli nie, to szybko do niego wracaj. Za chwilę powinien do ciebie wpaść pewien gość. Kocham cię, tata x ‘’

Przejechałam wzrokiem po literkach, wyświetlonych na wyświetlaczu. Pośpiesznie schowałam swój telefon do dresów i pędem pobiegłam do domu. Po 10 minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka, ciężko dysząc. Ledwo co zamknęłam za sobą drzwi, a już ktoś w nie zapukał. Niechętnie je otworzyłam.
- No hej słońce, ale wyrosłaś – odezwał się.
- Nie wierzę – pomyślałam, niemo patrząc na stojącego przede mną faceta..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest 4 :D A teraz ... Jeśli ktoś z was chce być informowany o nowych rozdziałach to zostawcie w komentarzu jakiś kontakt do siebie... I NAJWAŻNIEJSZE ! ZMIENIŁAM WYGLĄD I TROCHĘ OPIS BOHATERÓW, WIĘC ZERKNIJCIE NA NICH I POWIEDZCIE CZY WAM SIĘ PODOBA  ;) DODAWAJCIE SIĘ TAKŻE DO OBSERWATORÓW :D
Dziękuję za tyle wyświetleń i za 24 komentarze pod ostatnim rozdziałem.. One naprawdę mnie motywują do dalszego pisania <3

30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAL .x


Idiot who lives in my own world.
Girl who have normal dreams .x

SEE YA ! ;* ^^