- Proszę –
podałam wysokiemu Brunetowi kubek z ciepłą herbatą.
- Dziękuję.
Opowiadaj co tam u ciebie. – zasugerował, poprawiając się na fotelu.
- Lepiej ty
mi wujku powiedz skąd się tu wziąłeś ? Ostatnio widziałam cię jakieś cztery czy
pięć lat temu, zanim wyjechałeś – oświadczyłam, upijając łyk ciepłego napoju.
- Ejejejje
młoda damo. Już chyba rozmawialiśmy na ten temat. Nie mów do mnie wujku, czuję
się wtedy dziwnie i w dodatku staro – zrobił smutną minkę – Po prostu Scooter –
dodał, uśmiechając się, a ja przewróciłam oczami.
- Ja też
czuję się dziwnie, kiedy muszę mówić do ciebie po imieniu. W końcu jesteś moim
wujkiem – wyszczerzyłam się, a on spojrzał na mnie groźnie.
- Widzę, że
charakterek ci się nie zmienił – wystawił do mnie język, na co ja zgromiłam go
wzrokiem.
Żeby
przybliżyć wam trochę moją sytuację, to Scooter jest przyszywanym bratem mojego
taty. Całe dzieciństwo spędziłam z nim. Czasem wydawało mi się nawet, że jestem
z nim bardziej zżyta, niż z własnym ojcem. Braun został kiedyś menagerem
gwiazd.. Wszyscy cieszyli się z jego sukcesu, cała rodzina, przyjaciele i
ogólnie najbliżsi do momentu. Pewnego dnia, kiedy wraz z rodzicami oglądałam
telewizję, przyszedł do nas Scooter. Miałam wtedy jakieś 12 lat. Oznajmił, że
wyjeżdża, gdyż podpisał kontrakt z pewnym, młodym, utalentowanym chłopakiem.
Moje serce posypało się na miliony kawałków. Bałam się, że przez to go stracę i
nie myliłam się. Dopiero po pięciu latach miałam okazję zobaczyć go powtórnie.
- Danielle,
ktoś dzwoni do drzwi – z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos wujka.
- Proszę –
krzyknęłam.
Po chwili do
salonu wszedł Bieber. Popatrzył na nas, a następnie oniemiał. Nie wiedziałam o
co chodzi .
- Scooter –
krzyknął uradowany Szatyn.
Braun
natychmiast podniósł się z fotela i podbiegł do chłopaka, tym samym witając się
z nim męskim uściskiem. W tym momencie moje serce pękło po raz drugi. Po moim
policzku spłynęła samotna łza, którą szybko otarłam. Scooter nie ucieszył się
tak bardzo nawet na mój widok..
- Wy się
znacie ? – spytałam zmieszana.. Działo się ze mną coś złego. Czułam ból, zdradę
jak i smutek i zdenerwowanie.
- No
przecież Scooter to mój menager – wyszczerzył się Bieber, patrząc na dumnego
Bruneta.
- Że co ?! –
warknęłam.
- Ej
Danielle co jest ? – spytał troskliwie mój wujek.
- Zostawiłeś
mnie na pięć cholernych lat dlatego, że musiałeś promować tego kretyna ?! –
wrzasnęłam.
- Ej mała.
To moja praca – odezwał się i podniósł ręce w geście niewinności.
- A na ile
zostajesz ? – spytałam go podejrzliwie, domyślając się odpowiedzi i tym samym
zmieniając temat.
- No tak w
sumie to za 3 godziny mam samolot – odparł niepewnie, drapiąc się po głowie.
- Wiedziałam
– prychnęłam zdenerwowana, po czym splotłam ręce na piersi i przewróciłam
oczami.
-
Dziewczyno, nie rób scen z byle gówna – warknął Bieber..
- Uhuhuhuh,
a gdzie twoje święte nastawienie do kłótni, co ? Jeszcze pare godzin temu
błagałeś, abyśmy się pogodzili – zadrwiłam z niego – Poza tym nie wpieprzaj się
do nie swoich spraw i wyjdź z mojego domu – krzyknęłam w jego stronę.
- Dzieciaki,
uspokójcie się ! Siadać na kanapę, już ! – wrzasnął Braun, na co aż lekko
wzdrygnęłam się.
Zrobiliśmy to
co rozkazał, a następnie spojrzeliśmy na niego, lekko wystraszeni.
- Po waszej
jakże miłej wymianie zdań, wnioskuję, że się znacie, a więc krótko i dorzeczy.
Danielle – zwrócił się do mnie – Od tej pory słuchasz się Justina. To zalecenie
Twojego Ojca. Podobno wpadł w jakieś kłopoty, przez co ty też jesteś teraz w
lekkim niebezpieczeństwie.
- Zaraz,
zaraz jakie kłopoty ? – spytałam zaniepokojona.
- Nie mogę
ci powie..
- Do cholery
! Tu chodzi o mojego ojca ! – przerwałam mu wrzeszcząc.
- Nie zawsze
wszystko musisz wiedzieć.. Teraz najważniejsze jest tylko i wyłącznie twoje
bezpieczeństwo – wyjaśnił, a ja przewróciłam oczami.
- Scooter. I
ty myślisz, że ja się będę słuchać jego ? – spojrzałam z obrzydzeniem na
Biebera.
- Ależ
oczywiście, że tak. O każde chociażby najmniejsze wyjście do kina, koleżanki
czy klubu masz pytać o zgodę Justina – spojrzał na mnie karcąco, a ja
otworzyłam szeroko oczy.
- Ty chyba
zwariowałeś ?! – zaśmiałam się kpiąco.
- Nie
zwariowałem. Jeśli nie będziesz stosować się do tych zasad, to wracasz do
Polski, do ojca – oznajmił, a ja nie dowierzałam.
- Ja dobrze
słyszę ? Ty mnie szantażujesz ? – podniosłam się gwałtownie.
- Danielle,
przestań, nie odbieraj tego tak. Tutaj liczy się tylko twoje bezpieczeństwo –
odparł, patrząc na mnie uważnie.
- Ej
Scooter, ale to chyba nie jest dobry pomysł. Poza tym nawet nie spytałeś mnie o
zdanie. Nie będę jej niańczył – odezwał się lekko zbity z tropu Szatyn.
- Zamknij
się – krzyknęłam w stronę Biebera, który zaraz przewrócił oczami.
- Młoda
damo.. – zaczął Braun, ale natychmiast mu przerwałam.
- Skończ ! –
wrzasnęłam do wujka – Kiedy otworzyłam drzwi i zobaczyłam cię przed nimi,
myślałam, że to będą najlepsze dni w ostatnim czasie. Myślałam, że wszystko się
polepszy, ale niestety pomyliłam się. Ty wszystko pogorszyłeś – dokończyłam,
krzycząc, po czym pobiegłam na górę.
***Oczami Justina***
- Może
powinieneś pójść z nią porozmawiać ? – zasugerowałem, siedząc wraz ze Scooterem
na kanapie.
- Niech
lepiej wszystko sobie poukłada sama – odparł, patrząc w podłogę.
- A tak przy
okazji.. To całe słuchanie się mnie i w ogóle, to kolejny kawał z twojej
strony, nie ? – spytałem uśmiechając się.
- Nie –
warknął, a z mojej twarzy natychmiast zszedł uśmiech i wkradł się grymas.
- Czyli ja
serio mam ją niańczyć ? – spytałem kpiąco.
- Nawet nie
próbuj mnie denerwować – Braun lekko podniósł głos.
- To może
chociaż mi wyjaśnisz, dlaczego mam to robić ?
- Słuchaj
Justin.. Jej ojciec wpakował się w małe bagno. W każdej chwili może ktoś po nią
przyjść.. Ktoś kto na pewno nie będzie chciał tylko sobie pogadać, rozumiesz ?
Najlepiej zrobisz, jeśli noce spędzać będziesz tutaj. Nie wypuszczaj jej nigdzie
po zmroku i najlepiej żadnych imprez, okay ? – wytłumaczył.
- Nadal nie
spytałeś mnie o zdanie, no ale dobra niech ci będzie – odparłem.
- A i
jeszcze jedno. Dbaj o nią, bo jeśli jej ojciec zobaczy u niej chociażby małe
zadrapanie, to będziesz miał kłopoty. A no i
gdyby Danielle chociaż raz cię nie posłuchała, natychmiast dzwoń do mnie
lub do jej ojca – przysunął mi wizytówkę taty Brunetki.
- W takim
razie, coś czuję, że będę miał duży rachunek za telefon – odezwałem się.
- Czemu tak
sądzisz ? – spytał zdziwiony.
- Ona mnie
nie lubi. Zrobi wszystko, aby zrobić mi na złość – wyjaśniłem, a on przewrócił
oczami.
- Poradzisz
sobie Justin – uśmiechnął się mile – A teraz muszę już iść. Jest już 22, a za 2
godziny mam samolot – dokończył, żegnając się ze mną, po czym wyszedł.
Zamknąłem za
nim drzwi, a następnie odwróciłem się, wypuszczając głośno powietrze z ust. Nie
wiedząc, co mam robić, poszedłem na górę, sprawdzić czy wszystko w porządku.
~*~
Uchyliłem
delikatnie drzwi do pokoju dziewczyny i wsunąłem się w głąb pomieszczenia.
Leżała skulona na łóżku, do którego natychmiast podszedłem. Ukucnąłem obok i
szepnąłem:
- Danielle..
- Danielle..
Brunetka
otworzyła oczy i spojrzała na mnie wzrokiem, przepełnionym smutkiem, gniewem i
nienawiścią, dlatego od razu popatrzyłem w dół.
- Dlaczego
nadal jesteś w moim domu ?! – warknęła, nie zmieniając swojej pozycji.
- Scooter
kazał mi u ciebie nocować – odparłem, patrząc w jej oczy.
- Extra –
mruknęła – Mogę iść wziąć prysznic? – spytała zirytowana.
- Yy..
pewnie – odparłem – czemu zadajesz mi takie pytanie ?
- Przecież
teraz muszę dostać od ciebie zgodę.. A może zabronisz mi oddychać ? – warknęła
zdenerwowana, gwałtownie wstając, dlatego ja także szybko się podniosłem.
- Jezu,
dobrze wiesz, że mi też to nie jest na rękę – tłumaczyłem się.
- To w takim
razie idź do domu ! Nie bój się, nie powiem Scooterowi, że zostawiłeś mnie tu
samą – krzyknęła, zabierając jakieś ciuchy, po czym weszła do łazienki.
- Idiota –
warknąłem sam do siebie, waląc głową w ścianę.
***Oczami Danielle***
Kiedy skończyłam
brać prysznic, usłyszałam, że z mojego pokoju dobiega pewien dźwięk. Dopiero po
chwili zorientowałam się, że to moja komórka. Szybko owinęłam się ręcznikiem i
pobiegłam do szafki nocnej.
- Halo ? –
odebrałam.
- Hej
- No hej Van
– przywitałam się, przekręcając klucz w drzwiach mojego pokoju na wypadek,
gdyby Bieber chciał tu nagle wparować.
- Dzwonię
spytać o nasz zakład – powiedziała.
- Co masz na
myśli ? – zmarszczyłam brwi.
- No nie
wiem czy mam już zacząć rozkochiwać w sobie Jake’a – zaśmiała się słodko, a ja
przewróciłam oczami.
- Jesteś
okrutna – stwierdziłam i także zaśmiałam się lekko.
- No to jak
? – dopytywała, a ja wtedy wpadłam na genialny pomysł.
- Wiesz, jak
na razie wstrzymaj się. Może dziś uda mi się coś zdziałać – uśmiechnęłam się,
mówiąc to. – Pa – rzuciłam jeszcze, po czym nie czekając na nic, rozłączyłam
się. Wbiegłam do łazienki i zaczęłam suszyć włosy.. W końcu zapowiada się
ciekawa noc..
***Oczami Justina***
Ponownie
naciągnąłem na siebie koc i ziewnąłem.. Przymknąłem powieki i próbowałem
zasnąć, niestety utrudniała mi to niewygodna kanapa.
- Justin ! –
usłyszałem wołanie Danielle.
Przewróciłem
oczami, gdyż lekko mnie rozbudziła.
- Co ?! –
odkrzyknąłem.
- Mógłbyś tu
na chwilę przyjść ?
Bez słowa
wstałem niechętnie i przeciągnąłem się. Skierowałem się w stronę schodów,
dzięki którym zaraz byłem na górze.
- Co chcesz
? – spytałem zirytowany i dopiero wtedy na nią popatrzyłem.
Oblizałem
usta, widząc jej strój. Miała na sobie krótką, satynową piżamę i subtelny
makijaż, zaś na ramiona opadały jej ciemne włosy.
- Ekhm. To
znaczy.. Coś się stało Danielle ? – natychmiast poprawiłem się, w końcu dla
takiej dziewczyny nie można być niemiłym.
- Nie
czujesz się samotnie tam na dole ? – spytała zalotnie, co totalnie zbiło mnie z
tropu.
- Yyy.. No
może trochę, ale o co chodzi ? – nie wiedziałem do czego zmierza.
- No, a nie
chciałbyś byś przypadkiem tu ze mną zostać ?
- A co ty w
szachy chcesz grać ? – zadrwiłem z niej, ale natychmiast opanowałem się, kiedy
dziewczyna położyła rękę na moim karku. Gwałtownie przyciągnęła mnie bliżej
siebie.
- Miałam na
myśli coś bardziej przyjemnego – wymruczała do mojego ucha, przez co moje
kolana od razu się ugięły.
Danielle
cicho zaśmiała się, a ja patrzyłem na nią totalnie zdezorientowany. Brunetka
wplotła rękę w moje włosy i spojrzała tak jakby kpiąco, ale jednocześnie
zalotnie w moje oczy, i lekko musnęła moje usta. Nie mogłem się pohamować,
dlatego nie czekając na nic więcej, przejąłem inicjatywę. Wpiłem się jeszcze
bardziej w jej wargi i zacząłem kierować się do przodu, tym samym zmuszając
Danielle do cofania się. Kiedy natchnęła się na łóżko, pchnąłem ją jeszcze
mocniej, dzięki czemu opadliśmy na nie. Brunetka szybkim ruchem sprawiła, że to
teraz ona siedziała na mnie. Oderwała się ode mnie i sunąc nosem po moim
policzku, zjechała na szyję, którą zaczęła obdarowywać mokrymi pocałunkami.
Cicho jęknąłem, czując narastające podniecenie… Właśnie miałem wsunąć ręce pod
jej bluzkę, kiedy coś mnie powstrzymało. Odepchnąłem lekko od siebie
dziewczynę, która najwidoczniej zdziwiła się.
- Danielle
co my robimy ? – spytałem, patrząc w jej oczy, ciężko dysząc.
- Justin…
Spędzamy miło czas – zamruczała i zbliżyła się do mnie.
- Przestań –
ponownie ją odepchnąłem – Nienawidzimy się, a nagle wylądujemy razem w łóżku ?
– spytałem lekko zirytowany.
- Skarbie
rozluźnij się – szepnęła, próbując coś zdziałać.
- Lepiej
pójdę na dół. Dobranoc Danielle – powiedziałem, po czym cmoknąłem ją szybko w
usta i zbiegłem do kuchni. Napiłem się trochę wody, mając nadzieję, że chociaż
ona pomoże mi trochę ochłonąć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział napisałam już tydzień temu, ale nie dodałam, gdyż miałam dużo nauki :( Przepraaaszam :D Mam akurat wenę, więc następny rozdział pojawi się jak będzie 34 KOMENTARZY!! :D Jeśli macie jakieś pytania, albo coś to piszcie do mnie na Twittera: @klaudia3240, albo pytajcie w komentarzach :D
Idiot who lives in my own world.Girl who have normal dream .x
SEE YA ! ;* ^^